fbpx
Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

Co masz zrobić jutro… zrób dziś

Nie czekaj do przysłowiowego poniedziałku, aby zacząć…. bo będziesz to wiecznie odkładać.

Latem nie bo a to wakacje all inclusive, a to grill i kilka piwek do tego, lody, jagodzianki z lukrem. Jesień? Deszcz, ponuro, trzeba czekoladą zajeść jesienną depresję. Zima? Nie… Przecież i tak zaraz Boże Narodzenie, cały wysiłek poszedłby na marne… Poczekam do wiosny… A wiosną? Wiosenna depresja, planowanie wakacji, po drodze jeszcze Wielkanoc, potem pierwszy w sezonie grill, urodziny, komunia bratanka, ślub siostry, ach jaki ten tort był pyszny! A i wódeczka pierwsza klasa!

I rok znowu minął…

Naprawdę nie ma idealnego momentu, żeby zacząć prowadzić zdrowy tryb życia i regularnie ćwiczyć. Celowo posługuję się tutaj tym zwrotem i nie używam słowa dieta. bo często działa ono na nas zniechęcająco. Utarło się bowiem, że dieta to coś tymczasowego, co można zamknąć w ‘widełkach’ czasu, odbębnić i po sprawie. No niestety nie. Dieta= styl życia. I musisz to sobie uświadomić, inaczej ten ‘poniedziałek, który miał zmienić Twoje życie na lepsze, nigdy nie nadejdzie 🙂

Zastosuj metodę małych kroków zamiast radykalnego wprowadzania rewolucji w sposobie żywienia itp. Nie spinaj się, nie stresuj, nie myśl MUSZĘ SCHUDNĄĆ.

Jeśli do tej pory codziennie na śniadanie jadłeś kanapki z białego chleba grubo posmarowanego masłem, z żółtym serem i szynką, popijałeś to kubkiem słodzonej kawy, na drugie śniadanie był pączek zjedzony w biegu, na obiad hamburger z firmowej stołówki, a wieczorem kilka piw ze znajomymi w pubie, zagryzanych frytkami i czipsami, możesz przeżyć szok przerzucając się od razu na same warzywa, ciecierzycę, chude gotowane mięsko, boróweczki polane jogurtem naturalnym, czy orzechy, które nie są solonymi orzeszkami ziemnymi. Nie wspominając już o jarmużu czy szpinaku, dodanym do tego ohydnego czegoś w tej butelce (mowa o zielonym smoothie, na widok którego większość osób wykrzywia się z obrzydzeniem).

Nie twierdzę, że zmiana stylu życia jest łatwa. No kurczę nie jest. Koniec, kropka. Nie ma dróg na skróty.

Ale jakoś trzeba ten temat ogarnąć, prawda?

Aby zacząć, warto OKREŚLIĆ SWÓJ CEL a potem ZAPLANOWAĆ działania, które pomogą nam go osiągnąć.

No chyba, że chcesz od razu wskoczyć na głęboką wodę jak ja, kiedy to na imprezie z okazji chrztu Lily (pozdrowienia), tak się objadłam mięsem, że od następnego dnia postanowiłam sprawdzić, czy rzeczywiście dieta bez mięsa ma takie super działanie. I miała. Do tej pory mięso pojawia się w mojej diecie bardzo rzadko, z reguły podczas odwiedzin w Polsce 🙂

Tylko, żeby skoczyć na głęboką wodę, musisz się upewnić, że umiesz pływać albo co najmniej masz założone ‘rękawki’ lub znasz kogoś, kto Cię uratuje jak zaczniesz tonąć. Ja pływać umiałam, zdrowe odżywianie nie było dla mnie kompletną nowością, a na widok szpinaku nie wykrzywiam się z obrzydzeniem.

Jeśli jednak czujesz, że potrzebujesz zmiany a zupełnie nie wiesz jak się do tego zabrać- skonsultuj się ze mną (serdecznie zapraszam) albo innym kompetentnym dietetykiem czy diet coachem. Nie zaczytuj się w informacjach znalezionych w necie, są one często nierzetelne i możesz się zniechęcić już na samym początku.

Pamiętaj, że każdy z nas jest inny, ma inne przyzwyczajenia, styl życia, upodobania kulinarne i naprawdę nie każdy musi dodawać spiruliny do koktajlu z zielonych warzyw i banana, żeby być zdrowym i czuć się dobrze.

Cały sęk w tym, żeby to dieta była dostosowana do nas, nigdy na odwrót. Bo ileż to można się zmuszać do jedzenia brokułów lub brukselki, jeśli ich zwyczajnie nienawidzisz?

Leave a comment